Na urządzeniach przenośnych zalecamy włączenie opcji "WERSJA NA KOMPUTER", dostępnej w przeglądarkach internetowych w prawym górnym rogu.  

WYSTAWA MALARSTWA I GRAFIKI

(wystawie towarzyszy wirtualny katalog)

Krystyna Szalewska-Gałdyńska (1938-2022) polska malarka, grafik, rysownik i poetka. Urodziła się we wsi Przerośl niedaleko Suwałk w województwie podlaskim. Dyplom magistra grafiki uzyskała u profesora Ryszarda Krzywki na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jej prace prezentowane były na blisko 70 wystawach indywidualnych i ponad 90 wystawach zbiorowych w kraju i za granicą. Znajdują się w zbiorach m.in. Watykanu, Graphothek City Charlottenburg w Berlinie oraz Muzeów Narodowych w Warszawie, Gdańsku, Poznaniu, Kielcach i Szczecinie. Najbardziej znany jest jej cykl akwafort z wizerunkiem Matki Boskiej, a także fantastyczne pejzaże, często z motywami toruńskimi. Na wniosek Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego odznaczona medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis. ​W roku 2021 zostały zdigitalizowane 802 prace artystki, pochodzące ze zbiorów własnych artystki oraz ze zbiorów muzeów i instytucji. Digitalizacja dorobku Krystyny Szalewskiej-Gałdyńskiej (grafik, rysunków i obrazów) wykonana została przez dr. Marka Czarneckiego zgodnie z zaleceniami FADGI (Federal Agency Digitisation Guide Lines), w oparciu o technologie firmy Image Science Associates w systemie Golden Thread. 

Prace artystki są prezentowane w pięciu salach wystawowych, w których łącznie jest zaprezentowanych 108 prac. Prezentując prace w poszczególnych salach kierowaliśmy się czasem ich powstania i tak: Sala 1 - lata 1958 do 1970, Sala 2 - lata 1971 do 1980, Sala 3 - lata 1981 do 1990, Sala 4 - lata 1991 do 2007. W sali 5 prezentujemy tematykę sakralną. Wystawę otwiera sala video, w której zaprezentowano siedem filmów, wywiadów z artystką. które przeprowadził Paweł Pęńsko. Wystawie towarzyszy wirtualny katalog, dostępny dla osób zwiedzających wystawę. 

ZAPRASZAMY NA WYSTAWĘ - WYSTARCZY OTWORZYĆ DRZWI PONIŻEJ.

W przypadku urządzeń przenośnych i smartfonów prosimy o chwilę cierpliwości i odczekanie aż wczyta się cały materiał. Dziękujemy i życzymy miłych chwil spędzonych z autorką i jej dziełami. Po obejrzeniu wystawy zapraszamy do zapoznania się z katalogiem towarzyszącym wystawie.

Loading...

KATALOG - w prezentowanym katalogu jest umieszczone szkło powiększające, dzięki któremu możemy zobaczyć szczegóły fotografii.

Poniżej przedstawiamy Państwu tekst z wywiadu przeprowadzonego z artystką w 2021 roku. Cały cykl filmów - rozmów z artystką jest zaprezentowany w sali Video otwierającej wystawę. Poniższy tekst umieszczony jest dla tych, którzy chcą jeszcze raz zagłębić się w treści zawarte w wywiadzie, jak również dla obcokrajowców, którzy mogą przetłumaczyć poniższy wywiad.

Spotkanie z artystką.  Inspiracje i warsztat pracy.
Witam serdecznie! Zapraszam do środka. Zamieszkałam w tej kamienicy w 1969 roku. Mego męża Olgierda Gałdyńskiego poznałam w Bydgoszczy w 1967 roku, no i właściwie od ’69 roku już tutaj zamieszkałam. Wszystkie prace tutaj, zgromadzone są w różnych pomieszczeniach, nie tylko na korytarzach na trzech piętrach – to może być ok. 400 – 415 prac. Natomiast razem wykonałam ponad 1000, 1200 prac. Znajdujemy się w tej chwili w mojej pracowni na ulicy Szerokiej 9 na trzecim piętrze. Tutaj jest to moje ukochane miejsce, gdzie pracuję już od wielu lat. Siedzę w tej chwili przy moim ulubionym stole, nieco chwiejnym, ale mimo to zawsze bardzo dobrze mi się na nim pracowało i pracuje. Przed sobą mam wyłożone dwa linoryty. 

Zaraz po studiach zaczęłam od linorytu, zresztą specjalizowałam się właśnie w wypukłodrukach, moim profesorem był Ryszard Krzywka. To właśnie w linorycie wykonałam różne moje pomysły i fantazje. Tuż po skończeniu studiów od razu wróciłam do pracy. Zaczyna się od natchnienia, trzeba nasycić się wrażeniami. Takim olbrzymim przeżyciem był dla mnie wyjazd do Jugosławii w sierpniu 1963 roku. Tam zachwyciłam się dla mnie egzotyczną przyrodą, architekturą. Przede wszystkim oczarował mnie świat podwodny. W Dubrowniku widziałam oceanarium, gdzie pływały różne niesamowite stwory, wspaniała roślinność. 

Po powrocie zaczęłam oczywiście robić na ten temat prace zarówno w linorycie jak i gipsorycie. Technika gipsorytu jest bardzo delikatna i krucha, wykonałam w niej jednak parę prac. Płytę gipsową robi się w ten sposób, że na powierzchnię szkła wylewa się gips, czeka się aż stwardnieje, odwraca na drugą stronę i zaciąga wszystko czarnym tuszem. Na tak przygotowanej powierzchni rysunek ryje się różnymi narzędziami - ryclem, drapie igłą. Potem smaruje farbą drukarską, kładzie się papier i robi odbitki. Jak już wspomniałam wcześniej robiłam również linoryty. 

Mam przed sobą jeden z 1974 roku pt. „Romeo i Julia”, (strona 20 w katalogu) przedstawia dwie lalki w oknie. Często wracam do motywu lalek i manekinów. Z jednej strony jest to swego rodzaju powrót do dzieciństwa. Z drugiej strony manekiny widziałam w Rzymie, gdy miałam wystawę w 1974 roku, w towarzystwie polsko-włoskim na Via Catarina di Sienna. Tam poznałam artystę-rzeźbiarza, który wykonywał postacie do filmów, dla wytwórni filmowej, nazywał się Carlo Rimbaldi. Będąc w jego pracowni widziałam różne stwory do filmów, które wykonywał, także manekiny. Robił odlewy twarzy Sophi Loren, dlatego że nie można było wykonywać na jej twarzy charakteryzacji, tylko tworzył jej manekin i na tym nanosił deformacje, żeby film mógł to pokazać. Ta pracownia zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Oprócz manekinów miał również specjalną maszynkę do rozpylania pajęczyny. Wszystko było zapajęczynione. Zrobiłam tam szereg rysunków i po powrocie zaczęłam realizację moich pomysłów z manekinami. 

Mam przed sobą również pracę „Błękitna zjawa”, (strona 21 w katalogu) która wydaje się jakby ożywiona przez to, że na jej głowie wyrastają rośliny. Najpierw rysunek wykonywałam na papierze, potem za pomocą niebieskiej lub białej kalki przeniosłam go w odbiciu lustrzanym na powierzchnię linoleum pokrytego czarnym tuszem. Resztę wykonywałam różnymi ryclami, to jest mój taki ulubiony, to są tzw. wypukłodruki – odbija się to co jest wypukłe, podczas gdy w technikach metalowych np. w akwaforcie odbija się to, co jest wklęsłe. 

W tej chwili trzymam linoryt z 1974 pt. „Przyjdę do Ciebie niebieskooka” (praca prezentowana na wystawie w sali nr 2). Pojawia się stwór – nietoperz, widać przerażone oczy kobiety, całość wyszła bardzo ekspresyjnie, jakby była zaprzeczeniem tej piosenki „Przyjdę do Ciebie”. Odbijam to na papierze najpierw robiąc podkład w czerwieni jedynie oczy były jasne, wycięte, potem odbijam już czarno-biały linoryt na czerwona płaszczyznę. Nie udało mi się zrobić więcej odbitek z tego linorytu, możliwe że mogłam popełnić błąd – nie bardzo się ta czerń na czerwieni odbija, może była zbyt świeża, może należało poczekać. Być może jeszcze wrócę do tego. 

Trzymam teraz kliszę linorytu pt. „Obłęd” z 1974 roku (praca prezentowana na wystawie w sali nr 2). Muszę przyznać, że miałam mnóstwo wyobraźni, pomysłów, notatek, różnych rysunków, projektów, dosłownie kłębiło się w głowie od różnych pomysłów. Rysowałam cały czas. Tutaj zrealizowałam ten pomysł – „Obłęd”, pęka głowa, emocje rozpierają człowieka. W ten sposób powstała ta praca. Jest w błękitach, ale tonacja jest czarno-biała. Linoryt jest czarno-biały. To jest ta ostatnia faza. A pierwsza faza, pierwsza odbitka jest zrobiona, też linoryt wycięty, sama część niby głowy. I tutaj te oczy na jasnym tle. Potem nakłada się czarny linoryt na niebiesko-szary podkład. Odbitki robiłam też w brązach, tło jest beżowe, a na to nałożona płyta linorytu w czerni. 

Teraz chcę pokazać płytę w technice akwaforty, która rysuje się na płycie metalowej, jest to blacha cynkowa, tak to wygląda. Jest odpowiednio przykryta ciemnym werniksem, potem musi być okopcona przy palącej się świecy, tak aby była cała czarna. Na tej czarnej powierzchni robię rysunek igiełką. Mam swoje ulubione igły, ta i ta – jedna jest do grubszych kresek, a druga bardzo delikatna, moja ulubiona. Muszę jednak powiedzieć najpierw o samym pomyśle na tę grafikę. Będąc w Kassel, miałam tam, wystawę, zwiedzałam muzea i w jednym z nich Wilhelmschöhe zobaczyłam przepiękna Madonnę, obraz namalowany, który zachwycił mnie i przywiozłam do domu jego reprodukcję. Według niej narysowałam fragment tego obrazu, zbliżenie twarzy Madonny i Jezusa. Jezus tutaj tuli się do Marii, wyciąga rączkę, to jest przepiękne. Jest to tzw. „umilenie”, to taki typ ikonograficzny w malarstwie co w tłumaczeniu z rosyjskiego oznacza po prostu przytulenie. 

Najpierw musi być dokładnie zrobiony projekt na papierze. Na kalce technicznej. Potem za pomocą białej kalki przenoszę ten obraz na blachę pomalowaną werniksem. I w tej czarnej płaszczyźnie rysuję igiełką. W tej chwili zakładam lupę, żeby pokazać jak nad tym pracuję. Rysuję, robię kontury. Z tego obrazu przeniosłam samą głowę Marii i głowę Jezusa, natomiast całe tło, te oplecione rośliny, to już jest moja fantazja. Ich wizerunek umieszczam tym samym w mojej aranżacji w otoczeniu jakby takiej łąki. Rysując, odkrywam igłą kreski i one przy tej zapalonej lampie błyszczą na tle czerni. Gdy opracuję całość, a ta praca trwa, w ciągu jednego dnia nie jestem w stanie tego narysować. Zresztą nie mogę w tej lupie siedzieć i pracować, więc trwa to ileś dni. Potem tę blachę poddaję opracowaniu technicznemu, tzn. wytrawieniu – wytrawiam ja w kwasie azotowym, zabezpieczam tył blachy asfaltem, taką ciemną mazią, aby kwas nie zżerał jej od spodu. Najpierw poddaję ją pierwszemu trawieniu, kwas wytrawia, wyżera kreseczki w blasze. Delikatne precyzyjne kreseczki w tle muszę zakryć też tym asfaltem, tutaj na tej blasze. Znów zanurzam blachę w kuwecie z kwasem i to się trawi dalej. Robię trzy takie trawienia. Wszystko to długo trwa – trzeba te blachę wyjąć, osuszyć, włożyć w bibuły, żeby nie było już tego kwasu, opłukać w wodzie, żeby już nie działał. To jest cały proces. Wówczas robię z tego odbitki, tutaj robię odbitki z tej płyty linorytniczej, teraz robię odbitki z metalu. 

Tu jest ta Madonna, jest odbita w niebieskim kolorze. To się nakłada po prostu farbę i odbija się. Tutaj chciałam pokazać efekt tej pracy. Pierwsza odbitka w niebieskim kolorze. Mam inne odbitki np. w brązie i jeszcze opracowuje dalej w kolorze, do czego używam pasteli. Nakładam płaszczyzny koloru np. złoty kolor. Używam miękkich pasteli, które rozprowadzam sobie na papier i ołówków pastelowych, które pogrubiają pewne kreski. Nie mam już takich wypracowanych ręcznie odbitek w technice akwaforty malowanej pastelami. Tutaj akurat prezentuję, zrobiona w skali 1:1 odbitkę w technice giclee, czyli jest zrobiona z bardzo dokładnej reprodukcji. Wykonana na bardzo dobrym grubym papierze – idealna, odbitka technika giclee. 

Teraz chciałam pokazać jedną z moich prac malowanych (prace prezentowane na wystawie w sali nr 4). Oprócz grafik, akwafort, to cały czas malowałam i rysowałam. Wyjeżdżałam na różne plenery, np. na Kaszuby. Te plenery były organizowane przez Związek Polskich Artystów Plastyków, przez Kujawsko-Pomorskie Towarzystwo Kulturalne w Bydgoszczy i byłam na nie po prostu zapraszana. Tam byłam oczarowana przyrodą i lasami, w rysunkach pojawiały się motywy roślinne itp., robiłam rusałki. Tu akurat rusałka z liściem – dziewczyna trzymająca liść, w otoczeniu wijących się włosów, nenufarów. Właśnie takie fantazje robiłam w kolorze. To jest rysunek podmalowany gwaszem i akwarelą. Tak samo jak przy grafikach w metalu rysowałam igłą, tak tutaj stosuję taką cieniutką kreseczkę w tle, robiona cienkim pędzelkiem, która tworzy fakturę tych splatających się linii, ona (postać) jest włączona w tę przyrodę, ona w tym żyje, jest zharmonizowana, jakby w nią wrośnięta. Właśnie takie postacie malowałam. Kolejna praca została wyjęta z ram i wisi u mnie na drugim piętrze. To jest „Księżycowa Noc IV”. Potem pokażę akwafortę zrobioną w kole (praca w innym wykonaniu "Księżycowa noc III zaprezentowana w sali nr 3). Mniej więcej podobny motyw – motyw zarastania. Ta kobieta zarasta, ta roślinność ją też wypełnia. Takie fantazje robiłam, takie księżycowe noce, gdzie ona się przemienia, w środku zarasta, na głowie ma rośliny, robiłam takie fantazje zarówno malując i rysując na płycie. Potem te odbitki też podmalowywałam tak jak tutaj. To akurat jest technika akwarela i pastel, akwarela i gwasz. Część jest pastelami, część malowana, technika mieszana. Następna praca malowana akwarela/gwasz jest „Zielona rusałka” pochodzi z cyklu rusałek „Rusałka z liściem”, rusałka zatopiona w przyrodzie z jakimiś fantastycznymi stworami. Taką wtedy miałam te tematykę. 

„Dziewczyna w kloszu” – mój duchowy portret. Postać zamknięta, żyje swoja fantazją, swoją wyobraźnią, żyje jakby w odrealnionym świecie swoich marzeń, wyobrażeń, swoich tęsknot i to jest po prostu ta dziewczyna w kloszu. (praca umieszczona w katalogu)

„Przebudzenie wiosny” (strona 27 w katalogu) to jest postać pochylona z rozwianymi włosami na tle łąki, bardzo precyzyjnie opracowana. Właściwie cała blacha składa się z takich cienkich linii, tych rozwichrzonych włosów, a całość jest pokryta drobnymi punkcikami. Z tej blachy mam zrobiona odbitkę w kolorze błękitnym, jest również tonowana niebieskimi pastelami, w ten sposób jest podkreślone ciało. Tę grafikę robię również w kolorach beżu, nawet w różu, gdzie postać jest w kolorze beżowym, natomiast łąka jest szmaragdowa i całość przechodzi w bardzo lekki błękit, ona po prostu siedzi na tej łące. Lubię pracować nad ta postacią, wychodzą wtedy inne wersje, inne obrazy. 

Taką moją fascynacją jest secesja, Mehoffer, Wyspiański … ta sztuka zafascynowała mnie szczególnie. W ciągu całego życia interesowali mnie różni twórcy, chodziłam na wystawy, różne spotkania z artystami. Głównie jednak bazowałam na mojej wyobraźni, na tym co się dzieje wewnątrz. Specjalnie nie patrzyłam na to, co jest modne. Czerpałam z mego wnętrza, z moich obserwacji, przetwarzając to i eksponując czy to w obrazach olejnych czy akrylach, bo wiele technik uprawiałam. I malarstwo na płótnie, na papierze, na kartonach, rysunki, pastele, gwasze. Po prostu w różnych technikach pracowałam. Mnie się wydaje, że przede wszystkim, żeby mówić to, co ja widzę, co ja czuję. A każdy myśli i czuje indywidualnie. To co w nim jest musi się uzewnętrznić. Nie można się tak kimś zafascynować, że będzie się go powtarzać czy naśladować. Najważniejsze jest to czerpanie z głębi swego świata, ze swych przeżyć.     (Krystyna Szalewska-Gałdyńska)


Wywiady z artystką przeprowadził Paweł Pęńsko. 
Zdjęcia: Monika Wawrzyniak-Fijałkowska, Łukasz Fijałkowski. Montaż filmów: Łukasz Fijałkowski. 
Muzyka z zasobów Paris Music.