Marka i Jadwigi Czarneckich
ZAPRASZAMY NA WYSTAWĘ
WYSTARCZY WEJŚĆ PONIŻEJ.
Na urządzeniach przenośnych zalecamy włączenie opcji "WERSJA NA KOMPUTER"
oraz prosimy o chwilę cierpliwości i odczekanie aż wczyta się cały materiał. Dziękujemy i życzymy miłych chwil spędzonych w galerii. Po obejrzeniu wystawy zapraszamy do zapoznania się z katalogiem towarzyszącym wystawie.
KATALOG
W prezentowanym poniżej katalogu umieściliśmy szkło powiększające,
dzięki któremu każdy może zobaczyć szczegóły fotografii. Zalecamy wykorzystanie opcji powiększenia na pełen ekran.
J.Cz. Dzień dobry, witamy wystawie pierwszej w 2023 roku. Wystawa
nietypowa, wystawa fotograficzna skupiająca się na ludziach, którzy żyją z
pasji i zamieszkują nasz obszar Kujaw i Pomorza. Pomysłodawcą tego projektu i
autorem jest Marek (Marek Czarnecki), ja razem z nim współpracuje i pomagałam
przy projekcie. Projekt rozpoczął się w 2017 roku, a zakończyliśmy go w roku
2020 ostatnią sesją.
Projekt, który dał nam możliwość poznania ludzi ze
wszystkich powiatów naszego województwa (kujawsko-pomorskiego), poznaliśmy
ludzi, którzy lubią to co robią.
M.Cz. Wykonują najprzeróżniejsze zawody, mają najprzeróżniejszy
status społeczny, co jest związane z zawodami i udało nam się odnaleźć ludzi,
którzy robią znaczące rzeczy, którzy zarażają własną pasją dziesiątki i setki
innych osób, a przy okazji funkcjonują w ciekawych wnętrzach, ciekawie wykonują
swoje zawody i wydaje mi się, że coś takiego może być interesujące dla wszystkich
tych którzy zechcą odwiedzić naszą wystawę.
J.Cz. Projekt jest nietypowy, dlatego że to jeszcze jest fotografia,
ale jest to troszeczkę taki zapis filmowy, dlatego że staraliśmy się w jednej
przestrzeni, gdzie dana osoba występuje przedstawić ludzi w różnych miejscach lub
pełniących różne funkcje w swojej przestrzeni. Projekt nazwaliśmy wieloportretem
a pierwsza przygoda z tego typu techniką Marku to Ciebie jeszcze była na
filmach żelatynowych, kiedy robiłeś takie doświadczenia.
M.Cz. Dawno, dawno temu na przełomie tysiącleci kiedy
sprowadziliśmy aparat panoramiczny na filmy zwojowe, czyli te o szerokości 6 cm,
oznakowywane jako Typ 120 i oprócz tysięcy panoram, które wtedy żeśmy
wykonywali w Polsce i poza Polską, w pewnym momencie zacząłem eksperymentować z
wielokrotna ekspozycją danej osoby na tej panoramie, były to długie odcinki
filmu naświetlane ciągle i zdałem sobie sprawę, że panorama jako taka, nawet w
ówczesnej technologii może służyć pokazaniu człowieka wielostronnie i może
pokazywać jego zawód czy pasję czy ruch w danej przestrzeni. Było to wyzwanie,
dlatego że fotografia panoramiczna na żelatynie polegała na tym, że raz
puszczony aparat do wykonywania zdjęcia poruszał się raz wolniej, raz szybciej
w zależności od ekspozycji, naświetlał bardzo wąską szczeliną i w zasadzie nie
można było ingerować już w ten zapis, dlatego że zmiana czy wyłączenie
powodowałoby, że byłby konie kadru, że trzeba by było zaczynać wszystko od
początku. Ale wtedy ze znajomymi i ludźmi w różnych krajach zacząłem bawić się
w ten sposób, że powstawał scenariusz jak dana osoba, gdzie ma stać, gdzie ma
zmieniać swoje położenie, gdzie ma wielokrotnie pojawiać się w kadrze i ten
aparat, który obracał się zgodnie ze wskazówkami zegara a ta osoba po każdym
ujęciu musiała zatoczyć w przeciwnym kierunku koło i znaleźć się w nowym
miejscu.
Bardzo mi się to spodobało, czasami trzeba to było kilkakrotnie
powtarzać, dlatego że osoba w ten sposób portretowana, w momencie, kiedy
musiała wykonać kilka czy kilkanaście czy nawet ponad dwadzieścia takich
okręgów na tyle szybko, aby być w miejscu zanim aparat dotrze do tego miejsca.
Czasami czegoś nie zdążyła, popełniła błąd. Później żeśmy to analizowali nie
widząc oczywiście tego zdjęcia, dlatego że to zdjęcie było na filmie i dopiero
po wywołaniu mogliśmy zobaczyć co na nim wyszło. Ale przy wyobraźni, przy oznakowywaniu
miejsc w którym osoba powinna być, czasami okazywało się, że dobrze jest
powtórzyć, bo coś może być poruszone, nieostre, nie tak. I tak w zasadzie
zaczęły się moje wieloportrety, powstało bardzo dużo tego typu fotografii, ale
były to eksperymenty. I kiedy weszliśmy w świat cyfrowy, kiedy weszliśmy w
świat panoram cyfrowych, wtedy w pewnym momencie postanowiliśmy z Jadwigą
wrócić do tych eksperymentów ale już w wykonaniu cyfrowym, kiedy panoramy
tworzy się w sposób sekwencyjny i następnie w komputerze istnieje możliwość połączenia
ich w jedną panoramę, pousuwania niepotrzebnych pozycji tych ludzi i
doprowadzenia do tego, że całość przedstawia jakby tą sytuację zastaną
najczęściej w pracowni, w miejscach pracy tych osób i pokazuje jakieś ich
czynności czy przebieg pracy czy po prostu przyjemność bycia i wykonywania
swojej pracy.
J.Cz. Ale co najważniejsze, te panoramy łączą dwie rzeczy, zarówno
wtedy jak i teraz do końca nie wiemy, jak wyjdzie zdjęcie końcowe, bo to jest
praca wg określonego scenariusza. Za każdym razem zarówno wtedy jak i teraz
wymaga to wielu prób, żeby osiągnąć efekt, który planowaliśmy w scenariuszu
wcześniej założonym. Czyli z mojego punktu widzenia, tak jak patrzyłam jak
wtedy bawiłeś się sam na filmach, jak i teraz kiedy pracujemy już w postaci
cyfrowej, za każdym razem dopiero w efekcie końcowym odkrywamy jak naprawdę to
zdjęcie wychodzi.
M.Cz. Oczywiście, dlatego wykonując tego typu panoramy robiliśmy
nadmiarową ilość zdjęć, były wielokrotne powtórzenia, w przypadku bardzo dużych
kontrastów które były na planie i których nie można było skorygować zmianą
oświetlenia tworzyliśmy HDR-y czyli naświetlaliśmy każde zdjęcie plus, minus
dwa stopnie przysłony i kiedy nie wiedzieliśmy jak dana osoba będzie z sobą współpracowała
na tym zdjęciu, gdzie będzie stała, jak będzie sobie przekazywała niektóre
elementy, czy wzajemnie sobie pomagała spełniając role czasami bardzo wielu
osób, które brały udział w danej pracy, musieliśmy wykonać olbrzymią ilość zdjęć,
bardzo często wielokrotnie powtarzać daną pozycję, dane ujęcie. Przewidywać, że
te osoby nie mogą stać w jednym miejscu, tylko musi być zachowana odpowiednia
perspektywa, w związku z tym przesunięcie o pół metra czy o metr dawało
naturalność istnienia tych dwóch osób w kadrze. W momencie, kiedy byśmy te dwie
osoby zwrócone w inną stronę umieścili w tym samym miejscu byłoby to oczywiste
zafałszowanie i każdy oglądający takie zdjęcie widziałby, że gdzieś ten autor
popełniał jakieś błędy.
J.Cz. Tak, my w trakcie tego nagrania będziemy Państwu pokazywać
również zdjęcia o których teraz mówimy, ale dla przykładu byliśmy w jednej z
pracowni artysty rzeźbiarza.
M. Cz. Pana Andrzeja Prokopiuka z Inowrocławia.
J.Cz. Tak, gdzie warunki same w sobie były bardzo trudne i
próbowaliśmy wytłumaczyć mu (to pierwsze zdjęcie jeszcze bardziej nam pokazuje,
gdzie jest tworzony papier przez niego) i najtrudniejsze było to jak musieliśmy
wytłumaczyć, że tak naprawdę on sam z sobą będzie pracował, że musi sobie
wyobrazić jakie etapy będzie wykonywał, że stoi na początku kadru, stoi
kawałeczek dalej i z sobą jest w interakcji.
M.Cz. A dodatkowo utrudnił nam troszeczkę, dlatego że miał
czarnego T-shirta, czarne spodnie i wyłączyliśmy światło, dlatego które tam
było i wszystko robiliśmy pod światło, które wpadało przez jakieś okienka
piwniczne i wtedy czerń na czerni była wyzwaniem, ale dzięki odpowiedniej ekspozycji
i dzięki zabawie z HDR-em to zdjęcie wyszło w sposób bardzo naturalny, tak jak
również on siebie widział siebie w tej pracowni, bo to było też bardzo istotne.
Ale i tak trzeba było zawsze przewidywać i wykonywać olbrzymią ilość powtórzeń
i tak naprawdę po wstępnym złożeniu panoramy na warstwach można było popatrzeć
co z sobą współgra, co pasuje i tylko te rzeczy pozostawiać w późniejszej
panoramie, które stanowiły całość i które odzwierciedlały jakiś pomysł na
przedstawienie danej osoby razem z jej pasją zawodową, gdzie często osoby które
żeśmy spotykali ze swoim zawodem z przyjemnością pracowały po trzydzieści,
czterdzieści a nawet pięćdziesiąt czy sześćdziesiąt lat.
J.Cz. Chcemy kilka historii opowiedzieć. Kolejnym takim przykładem
była sesja zdjęciowa pod Ciechocinkiem.
M.Cz. Kiedy dotarliśmy do człowieka, który wpadł na pomysł,
aby zbudować łodzie wiślane, które powstawały w XVIII wieku, był to Pan Tomek
Szczęsny. Dotarł do opisów, do
technologii jaka była trzysta lat temu i te łodzie u siebie, gdzieś w takim
namiocie przykrytym folią przez wiele, wiele miesięcy samodzielnie wykonywał.
Była to niesamowita rzecz, dlatego że te łodzie były wykonywane z symetrycznych
kawałków drewna, czyli jeżeli drewno było cięte na wiele desek, to to co z
lewej strony było z lewej, to co z prawej to z prawej strony i niesamowita
pasja. Nasz klimat czasami nie sprzyja późną jesienią czy wczesną wiosną pracy
na powietrzu, a on w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych budował kolejne
łodzie i cała przyjemność była później latem, kiedy mamy te trzy czy cztery
miesiące cieplejsze, kiedy mógł wypływać, przewozić ludzi, brać udział w
różnego rodzaju zlotach, festiwalach i tym wszystkim co Wisła mogła nam
zaoferować.
Dla mnie dosyć dużym wyzwaniem była również Pani Profesor
Popowa, której uczeń Blechacz wygrał konkurs Chopinowski i zaistniał na
obszarze całej kuli ziemskiej, dlatego że nie znając wcześniej wnętrz Akademii
Muzycznej w Bydgoszczy spotkałem i wnętrza które były dostosowane do prób i
repetycji, czyli musiały być ściany absorbujące dźwięk, aby było to dostosowane
do tego co ten adept w tej klasy fortepianu, jak ma grać, jak ma sam siebie
słuchać, jak ma słuchać nauczyciela aby osiągnąć mistrzostwo,
M.Cz. A
le również było
to bardzo surowe, nowoczesne wnętrze i tutaj postanowiłem przedstawić Panią
Profesor Popową jako osobę która ze wszystkich stron fortepianu i jednocześnie
gra, tutaj są dwa fortepiany, na jednym gra Pani Profesor, na drugim uczeń i
tak jak ogarnia całą salę od wejścia poprzez drzwi, poprzez rozebranie się,
poprzez obejście całej sali i wsłuchiwanie się, na przykład stojąc pod ścianą i
to wszystko było opowieścią o tym, w jaki sposób ona naucza studentów Akademii
Muzycznej w Bydgoszczy w klasie fortepianu. Była to niesamowicie przyjemna
sesja zdjęciowa.
Jako drugie zdjęcie wtedy postanowiłem wykonać
fotografię Pani Profesor na scenie, i tam Pani Profesor grała, wchodziła na
scenę, a widownia składała się z wielokrotnie powielanej również Pani Profesor
Popowej.
J.Cz. Za każdym razem staraliśmy się pokazać opowieść o danym
człowieku, opowieść fotograficzną. Zdjęcia, które będziemy prezentować na
wystawie, które Państwo zobaczycie, zawsze będzie towarzyszył opis, kim ta
osoba jest, co jest jej pasją, co jest dla niej bardzo ważne. Ale dla nas było najważniejsze,
żeby poprzez fotografię poczuć tą osobę, poczuć czym się pasjonuje, co lubi,
jaka jest.
Ludzie czasami mówią, że przy tego typu fotografii to jest
tak jakby troszeczkę oddawali swoją duszę. I spotykaliśmy się z takim odzewem,
że „no tak, wy tak fotografujecie, ale wy tak naprawdę pokazujecie moje
najskrytsze odczucia, pokazujecie je na jednej fotografii, bo ja różnie się
zachowuję”. Przykładem takim była fotografia, którą bardzo dobrze pamiętam i
ciepło wspominamy, jest to Pan, który jest lutnikiem. Opowieść jest bardzo
ciekawa, bo on w tej chwili jest lutnikiem, ale jego historia sięga jego
młodości w tym samym miejscu.
M.Cz. Pan Zygmunt Pawłowski, który mieszka w Świątkowicach i kiedy
dotarliśmy do niego byliśmy niesamowicie zaskoczeni, dlatego że ten Pan przez
całe życie był rolnikiem, uprawiał ziemię, jednocześnie grał, bo kochał
skrzypce. Grał na różnego rodzaju imprezach wiejskich. W pewnym momencie poczuł
brzmienie i sam zaczął konstruować skrzypce. Te skrzypce zostały bardzo
pozytywnie ocenione przez tych, którzy znają się na muzyce i na instrumentach i
zaczął te skrzypce sprzedawać do różnych krajów świata. Koneserzy, którzy
przyjeżdżali czasami musieli czekać wiele miesięcy, pół roku czy dłużej, zanim
Pan Zygmunt zrobi te skrzypce i po próbach przekaże. Natomiast to co było
właśnie fascynujące, kiedy szukaliśmy miejsca do wykonania zdjęcia, Pan Zygmunt
poprowadził nas do niewielkiego lasu, który znajdował się w odległości
kilkudziesięciu metrów od domu i powiedział, że jest to jego las, jego pole i
kiedy był młodym chłopakiem posadził drzewka na swoim kawałku ziemi i po
kilkudziesięciu latach zrobiły się duże drzewa i wszystkie swoje skrzypce
budował z drewna pozyskanego z tych drzew, które samodzielnie posadził. I to
było dla nas niesamowite przeżycie, stąd się wziął pomysł na zdjęcia, gdzie
właśnie Pana Zygmunta przedstawialiśmy razem ze skrzypcami, jak gra w swoim
lesie ubrany w kapelusz, który towarzyszy mu przez dziesiątki lat. I na koniec
po koncercie między drzewami, w różny sposób oparty, znajdujący się zdejmuje
ten kapelusz, w lewej ręce trzyma skrzypce i dziękuje wszystkim za obecność na jego
bardzo osobistym, prywatnym koncercie, we własnym lesie, z drewna, z drzew
które zbudował swoje skrzypce. Tak że czasami są to takie opowieści.
Na początku Jadwiga mówiła, że początek to chyba było
wyobrażenie o filmie i z zasadzie biorąc pod uwagę, że to są fotografie bardzo
wielowątkowe, z jakimś scenariuszem, z jakąś opowieścią to tak jak mówiłaś
Jadziu nie jest to film, jest to fotografia, ale fotografia panoramiczna w
takim wielowątkowym ujęciu umożliwiła nam jakby przedstawienie kawałka historii
danego człowieka, wplecenie pewnych metafor i pokazania czasami nawet dosyć
długiego kawałka jego życia, bądź pokazania sposobu pracy. I top było właśnie
dla nas niesamowite przeżycie.
J.Cz. Historii takich powstało bardzo wiele, jest sportretowanych
trzydzieści sześć osób plus my jako autorzy tego projektu. Fotografie Pana
Zygmunta zostały wysyłane na konkursy i zdobyły mnóstwo wyróżnień. Natomiast są
zdjęcia z projektu, które zdobyły nagrody w postaci Złotych, Srebrnych i Brązowych
Medali.
M.Cz. Tak.
J.Cz. Pierwszym z takich zdjęć będzie fotografia, którą za moment
pokazujemy Państwu na ekranie, właśnie się wyświetla. Fotografia była wykonana
w ramach projektu, u Pana Profesora Zegarskiego w trakcie operacji, oczywiście
zasymulowanej.
M.Cz. I kiedy profesor zgodził się na udział w projekcie,
kiedy pojechaliśmy na zdjęcia, zostaliśmy wprowadzeni, ja na szczęście nie
musiałem jeszcze korzystać z sal operacyjnych, nie widziałem, nie znałem tych
miejsc. Znałem je bardziej z filmów i reportaży. I kiedy Pan profesor
oprowadził nas po swojej sali, pokazał, jak wygląda to pomieszczenie, jak jest
oświetlone, jaką ma aparaturę i następnie poprosiłem, żeby opisał co on tam
robi i co robią wszystkie osoby, ponieważ operuje zespół. I na podstawie jego
opowieści stworzyliśmy taki wieloportret, w którym Pan Profesor występuje.
Wszystkie osoby, które są na tym zdjęciu, jest to Pan Profesor i wszystkie funkcje,
które pełni, tak jak tutaj widać, że zakłada fartuch przed operacją, to sam
sobie ten fartuch podaje (zdjęcie jest umieszczone w albumie). Jednocześnie
jest i głównym operatorem i asystentem, i śledzi przebieg na różnego rodzaju
aparaturze i wyszła z tego opowieść właśnie typowo taka wieloportretowa, gdzie
profesor od wejścia do sali operacyjnej po kolei przechodzi przez wszystkie
możliwe miejsca, w których mógłby się znaleźć czy być może znajdował się na
początku swojej kariery, pełniąc funkcje i dochodząc do swego mistrzostwa.
J.Cz. Tak, ale ja w międzyczasie przeglądałam właśnie katalog,
który jest poświęcony zdjęciom, które zdobyły nagrody w wielu państwach i tak
jak przed chwilą Państwo zobaczyliście Pana Profesora na sali, ty wymyśliłeś
troszeczkę inną koncepcję nazywając Pana Profesora Avatarem.
M.Cz. Pobawiłem się trochę kolorami.
J.Cz. Zabawa kolorami, ja pozwolę sobie tutaj pokazać.
M.Cz. Pozamieniałem kolory na zdjęciu i będąc pod wpływem Avatara
(filmu), stworzyłem postać, gdzie twarze i ręce są niebieskie, czyli w
nawiązania do filmu Avatar. I tak odrealnione zdjęcie zacząłem wysyłać na
różnego rodzaju konkursy fotograficzne poza Polską i spotkała mnie dwa razy
fantastyczna przygoda i przyjemność, dlatego że Avatar został nagrodzony na
konkursie Moscow
International Foto Awards i Tokyo International Foto Awards Złotymi Medalami.
A oprócz tego Jadzia przygotowała katalog, opisała wszystkie trofea i
zdobycze, jest tego chyba już ponad dwadzieścia.
J.Cz. Dwadzieścia pięć nagród projekt zdobył.
M.Cz. Dwadzieścia pięć nagród i oprócz tych dwóch złotych medali było jeszcze
dużo innych konkursów na Color Awards, na konkursie Federation of European
Photographers, na IPA (International Pano Awards) i na innych. Oczywiście wszystkie
nagrody, które zdobywa autor na konkursach są bardzo przyjemne i są jakby motywacją
do dalszej pracy. Natomiast ponieważ to zdjęcie było i bardzo osobiste i
związane z konkretna osobą, z która spędziłem wiele godzin pracy fotografując i
to że tego typu inscenizacja i tego typu stylizacja, ponieważ to było „Avatar
of surgery doctor”, z takim tytułem zdjęcie szło na konkursy i to że taka
bardzo ciekawa i unikalna stylizacja spotkała się z wielokrotna akceptacją
przez Jurorów i otrzymała bardzo wiele nagród i wyróżnień było dla nas bardzo
przyjemne. Bo musze powiedzieć, że oprócz wspólnego fotografowania, zawsze
Jadzia towarzyszyła, pracowaliśmy wspólnie na planie, po złożeniu, po wszystkim
te wszystkie fotografie nabierały ostatecznego blasku tym, że Jadzia w
Photoshopie zajmowała się bardzo precyzyjnym retuszem, dlatego że w tym
obszarze jest niesamowicie utalentowana i bardzo, bardzo pracowita.
J.Cz. Odkrywałam bohaterów tego zdjęcia. Tak chyba to można nazwać. My bardzo
rzadko mówimy, w zasadzie nigdy nie opowiadaliśmy o kulisach i o nagrodach za nasze
zdjęcia. Natomiast w tym przypadku jest nam o tyle miło, że bohaterowie naszych
fotografii, portretów mogli brać udział w tych niesamowitych wydarzeniach. Jest
jeszcze jedno zdjęcie, które też jest medalistą na konkursach międzynarodowych.
M.Cz. Do projektu udało się zaprosić
J.CZ. Pana
Profesora Hanasza z Obserwatorium Astronomicznego w Toruniu. My szukamy w
albumie, żeby mieć podpowiedź, ale Państwo już na pewno macie to zdjęcie na
ekranie.
M.Cz. To były „Schody do gwiazd”. I w największym teleskopie
optycznym który jest w Polsce wyobraziłem sobie, że Profesor Astronom gdzieś
spędza noce od zachodu słońca do wschodu, całe noce oczywiście było to z mojej
strony bardzo infantylne podejście, dlatego ze w tej chwili współczesna
astronomia wygląda zupełnie inaczej, zresztą z Panem Profesorem też rozmawiałem
i ta rozmowa jest dostępna na wystawie (w pierwszej sali, sali wideo). I
wyobraziłem sobie, że ten astronom wchodzi po schodach do tej olbrzymiej
przestrzeni, w której mieści się teleskop optyczny i po kolei obchodząc go,
oglądając z różnych stron prowadzi obserwacje, czyta w jakiś księgach, siedzi
przy jakimś pulpicie sterowniczym. A całość, żeby było jeszcze ciekawsza,
ponieważ te zdjęcia były wykonywane od zachodu słońca aż po głęboką noc, i stąd
wchodzi tak kiedy słońce ma się już ku zachodowi i stąd ta złocista lewa część
kopuły aż po ciemnogranatowe, kiedy ta praca zasadniczo odbywa się w nocy,
kiedy są doskonale widoczne gwiazdy ale wnętrze tego teleskopu jest już po
prostu ciemno granatowe i nocne a przy otwartej kopule widać, że gdzieś tam
jakiś ciemny granat nieba i ten wystawiony teleskop i gdzieś tam coś jest
obserwowane. Oczywiście była to moja wizja, chciałem w ten sposób przedstawić
człowieka, który całe życie poświęcił badaniu gwiazd, przestrzeni, galaktykom a
tak jak później żeśmy rozmawiali, będzie to w naszej rozmowie codzienna praca
ludzi zajmujących się astronomią jest bardziej prozaiczna ale pewnie z lepszymi
narzędziami, dlatego że wszyscy siedzą przy komputerach, przerabiają
gigantyczne ilości danych i tworzą symulacje i tak na dobrą sprawę jak
rozmawiałem z Profesorem Hanaszem to w naszej cywilizacji i praca olbrzymiej
ilości osób wygląda z zewnątrz tak samo. Jedynie jest jakiś monitor, jest
klawiatura, jest jakaś mysz czasami jest drukarka, jakieś inne rzeczy i osoba
która nagle znalazłaby się w tej przestrzeni i nie miała pojęcia o naszej
cywilizacji trudno byłoby odróżnić która praca wymaga wyższych kwalifikacji,
która niższych kwalifikacji, dlatego że wszędzie jest ten sam ekran, może być
różny, jeden olbrzymi, drugi mniejszy, ale tak naprawdę to co rozgrywa się na
monitorze dla osób spoza naszej cywilizacji byłoby trudne do określenia. W
związku z tym chcąc przedstawić ta pasję do gwiazd użyłem pewnej metafory i
Profesor Hanasz dał się namówić na wieczorno-nocny spacer wokół olbrzymiej „lunety”,
która jest największą w Polsce i dzięki jego zgodzie i wspólnej pracy przez
wiele godzin powstało to zdjęcie, które również spotkało się z bardzo życzliwym
przyjęciem przez Jury, dlatego że to zdjęcie było nagrodzone na Moscow International Foto Awards Złotym Medalem, w Budapeszcie na konkursie BIFA (Budapest
International Foto Awards) zostało nagrodzone Brązowym Medalem.
J.Cz. Ale również zostało docenione w Tokyo, tak jak tutaj podglądam, w Australii
zdobyło wyróżnienie, czyli to zdjęcie naprawdę z Panem Profesorem również dużo
zjeździło miejsc.
M.Cz. Była to niesamowita nagroda i dla mnie i dla Jadwigi, dla nas, dlatego
że przygoda z ludźmi trwała i w dwudziestym roku (2020) i zaczęła się w roku
siedemnastym (2017). Zdjęcia wymagały olbrzymiego czasu, wyjazdów jednokrotnych
czasami wielokrotnych, przejechaliśmy tysiące kilometrów po województwie a
następnie mieliśmy dziesiątki tysięcy fotografii, z których powstało około
setki może trochę więcej panoram i przez to wszystko musieliśmy przejść, to też
były długie, długie tygodnie post produkcji cyfrowej. Na koniec, kiedy album
już, zapadła decyzja o jego wydaniu, postanowiliśmy podpisać się w tym albumie,
złożyć swój podpis w postaci naszego własnego wieloportretu osobistego. Ten
nasz portret osobisty jest jedynym wieloportretem na którym fizycznie występują
dwie osoby, bo nawet jak Państwo zobaczycie, kiedy dana osoba jest wielokrotnie
przebierana, inaczej wygląda, to zawsze jest to ta sama osoba chociaż może wyglądać
bardzo różnie, jest ucharakteryzowana w różny sposób i postanowiliśmy się
podpisać jako trzydziesta siódma osoba, podwójna zaproszona do tego projektu
jako autorzy i powstało zdjęcie w naszym studiu, gdzie postanowiliśmy
przedstawić nas.
J.Cz. Pokazaliśmy naszą pracę.
M.Cz. Pokazaliśmy nasza pracę, zaaranżowaliśmy kilka miejsc, w których
normalnie pracujemy, po uruchomialiśmy oświetlenie i postanowiliśmy pokazać na
czym polega, wygląda nasza praca. Każde z nas występuje tutaj kilkanaście razy
i to dało nam niesamowitą satysfakcję, to jest pół panorama, okazało się, że z zewnątrz
wygląda to całkiem sympatycznie studio, praca w studio od kilkudziesięciu lat
sprawia nam niesamowitą radość i przyjemność. Możliwość obcowania ze światłem,
z aparatami fotograficznymi i kreowanie własnej wyobraźni i ten wieloportret
wysłaliśmy również do Tokyo, Nazwaliśmy to selfie (Tytuł fotografii: „Panoramic
self portrait in studio”). Żartem nazywane, że ta panorama jest naszym
osobistym selfie, to selfie co prawda składało się z kilkudziesięciu zdjęć, ale
tak mówiąc językiem bardzo kolokwialnym jest to nas wspólny selfie na
zakończenie projektu i okazało się, że Jury w Tokyo w kategorii Portret
nagrodziło nas Złotym Medalem za to zdjęcie i było to niesamowite uhonorowanie.
To były ostatnie zdjęcia, które powstawały w ramach tego projektu i taka
prestiżowa nagroda na Tokyo International Foto Awards była bardzo miłym, bardzo
ciepłym podsumowaniem wielu lat pracy z tym projektem.
J.Cz. Długo zastanawialiśmy się jak nagrać materiał filmowy, kogo przedstawić.
Najchętniej byśmy z każdym z naszych bohaterów przeprowadzili rozmowy i wywiad,
ale nie wiemy czy Państwo byście tyle czasu mieli przed monitorami, telefonami,
żeby to wszystko wysłuchać. W związku z powyższym stwierdziliśmy, że zapraszamy
do rozmowy autorów czy portretowane osoby, które zdobyły razem z nami nagrody,
bo oni w sumie mieli też swój duży udział. Będziecie Państwo mogli również po
tej rozmowie naszej zobaczyć materiał, gdzie nagraliśmy zarówno z Profesorem
Hanaszem jak i z Profesorem Zegarskim wywiady o nich, o ich pracy, o projekcie.
M.Cz. Jak wspólnie żeśmy pracowali, co mogło jedną albo drugą stronę
zaskakiwać, bo fotografia obecnie jest bardzo wielopostaciowa. Czasami
fotografia kojarzy się z tym, że wyjmujemy jakiś Smartfon, wykonujemy serię
zdjęć, to też jest fotografia, którą zajmuje się kilka miliardów ludzi. A tutaj
wszystkie osoby uczestniczące w tym projekcie mogły zobaczyć, że aby to jedno
zdjęcie powstało to często były dwie, trzy czy cztery godziny zdjęć,
przygotowań. Kiedy wywoziliśmy sto, sto pięćdziesiąt a w którymś przypadku
ponad dwieście zdjęć i dopiero po jakimś czasie, po kilku dniach pracy,
skomplikowanej post produkcji cyfrowej sami widzieliśmy co zrobiliśmy na
koniec, bo dla nas też było to jakby podsumowanie tego zdjęcia. A te osoby
później, gdzieś na jakiejś utajnionej stronie pokazywaliśmy im jak to wyglądało
i mogły zobaczyć te zdjęcia.
Jest jeszcze jedna rzecz, która tyczy albumu, ponieważ wysłaliśmy też
ten album do Tokyo.
Poniżej prezentujemy Państwu album "Ludzie i ich pasje".
J.Cz. Tak, projekt zamknął się albumem.
Album można nabyć na stronie galerii sprzedaży FOTOGALLERY.
M.Cz. Projekt zamknął się albumem i autorka tego projektu jest Jadwiga, cala
koncepcja tego albumu, projekt graficzny, przygotowanie do druku i nadzór nad
poligrafią to jest w rękach mojej Muzy ukochanej i okazało się, że ten album
znalazł się w gronie dwudziestu najlepszych albumów nadesłanych na Tokyo
International Foto Awards. To była dla nas niesamowita przyjemność, raz że jest
to dzieło Jadwigi, bo ten album jest dziełem Jadwigi, a po drugie przy tak
konkurencyjnym rynku wydawniczym i przy tak niesamowicie konkurencyjnej
fotografii kreacyjnej, pomysł na taki wieloportret został dostrzeżony i było to
dla nas niesamowicie przyjemne podsumowanie całości projektu, który zajął nam
praktycznie cztery lata, bo na początku wykonaliśmy dwadzieścia cztery wieloportrety,
później jeszcze dwanaście plus nasz selfie-czek słowo bardziej młodzieżowe ale
przyjemnie brzmi, czyli autoportret i było to dla nas niesamowicie przyjemne podsumowanie
a wystawa która teraz powstaje w naszej „Galerii 21 Wieku”, tą galerię
wymyśliła i stworzyła Jadwiga. To jest jej pomysł i postanowiła w czasach
pandemii pokazać, że można tworzyć wirtualne przestrzenie, można w nich
poruszać się, można słuchać muzyki, która towarzyszy wystawom czy słuchać
rozmów o fotografii. I okazało się, że możemy ta wystawę przygotować,
przygotowanie takiej wystawy to jest taki dobry tydzień ciężkiej pracy.
J.Cz. Tak jak
każdej wystawy.
M.Cz. Tak jak
każdej wystawy i dlatego będzie to pierwsza wystawa tego wieloportretu,
pierwsza wystawa tego projektu. Miejmy nadzieję, że spotka się z życzliwym
przyjęciem wszystkich tych, którzy zechcą zajrzeć do naszej „Galerii 21 Wieku”
a przy okazji możemy się pochwalić, że prowadzimy jeszcze nasz wspólny blog:
www.czarneckiphotography.eu
i na tym blogu zarówno wieloportret Profesora Zegarskiego jak i wieloportret
Profesora Hanasza mają już po parę tysięcy wejść, czyli gdzieś to wszystko
spodobało się i również tam zapraszamy do odwiedzin.
J.Cz. Tak, z racji, że jest to pierwsza wystawa w tym roku, harmonogram na
ten rok robimy dosyć rozbudowany. Oczywiście zajmuje to wiele prac i środków,
ale zaprezentujemy na pewno ciekawe wystawy, również zewnętrzne spoza naszego
kręgu, autorzy są już zaproszeni i to jest kwestia tylko technicznego wykonania
tych wystaw. Natomiast poprzez ta wystawę chcieliśmy pokazać i zwrócić uwagę,
żebyśmy dostrzegali kto wokół nas żyje, że w naszym otoczeniu są wspaniali
ludzie, którzy mają wspaniałe pomysły, maja ciekawe pasje. Że nasze województwo
to nie tylko krajobraz, który jest przepiękny, mnóstwo wody, zieleni, ale
również budują je ludzie. I zarówno nasz region jak i inne regiony, wszędzie można
takie postacie znaleźć i warto poświęcić im ten czas i pokazać je na zewnątrz.
Więc jest to taki ukłon do tych ludzi, którzy tak wspaniałe rzeczy
tworzą i my czuliśmy się nimi bardzo dobrze.
M.Cz. I
nastąpiła pewna przemiana, dlatego że na początku projekt nazwaliśmy „Wieloportrety
osobiste”.
J.Cz. Taki był
roboczy tytuł, dokładnie.
M.Cz. A później
wydawnictwo nosi już tytuł „Ludzie i ich pasje” i w zasadzie pokazuje prawie to
samo, bo wieloportret osobisty to jest nasz punkt widzenia na tych ludzi i ich życie, ale okazało się że dla
większości ludzi ich życie i ich zawód
jest ich największa pasją, w związku z tym te ich pasje zostały
przedstawione za pomocą wieloportretowania, czyli połączenie roboczego tytułu z
końcowym tytułem wystawy i pozycji albumowej.
J.Cz. Kiedy wejdziecie Państwo do galerii, przy poszczególnych pracach będzie
taka delikatna literka „i”, już je praktykowałam i osoby, które już były w
naszej galerii na pewno już znają ten sposób prezentacji prac. Proponuje
kliknąć, za każdym razem będzie informacja, kto jest na portrecie, co jest jego
pasją i z jakiego regionu naszego województwa pochodzi. Wystawie będzie towarzyszył
katalog poświęcony tej wystawie i tym ludziom, jak również będzie
przekierowanie do albumu, który jak Marek wspomniał jest podsumowaniem naszego
projektu, gdzie Państwo również będziecie mogli zobaczyć więcej fotografii,
dlatego że osoby były portretowane dwu, trzykrotnie. Nie wszystkie prace
zostały zaprezentowane na wystawie, bo to jest po prostu fizycznie niemożliwe,
zbyt wiele sal musiałoby powstać, ale w albumie będzie można zobaczyć bogatsze
zaprezentowanie tych osób, przeczytać lub po prostu jak ktoś będzie miał ochotę
to również nabyć ten album dla siebie. (
FOTOGELLERY.EU
).
Mam
nadzieję razem z Markiem, że spędzicie Państwo bardzo przyjemnie czas razem z
naszymi bohaterami, że ich poznacie, polubicie i spędzicie miłe chwile w naszej
galerii.
M.Cz. Zapraszamy do wieloportretów osobistych, które przedstawiają ludzi i
ich pasje.
J
.Cz. Zapraszamy
do oglądania
M.Cz. Dziękujemy, do zobaczenia.
Partnerem wystawy jest Samorząd Województwa Kujawsko-Pomorskiego.