WYSTAWA FOTOGRAFII

Marka i Jadwigi Czarneckich

ZAPRASZAMY NA WYSTAWĘ
WYSTARCZY WEJŚĆ PONIŻEJ.

Na urządzeniach przenośnych zalecamy włączenie opcji "WERSJA NA KOMPUTER"
oraz prosimy o chwilę cierpliwości i odczekanie aż wczyta się cały materiał. Dziękujemy i życzymy miłych chwil spędzonych w galerii. Po obejrzeniu wystawy zapraszamy do zapoznania się z katalogiem towarzyszącym wystawie.

KATALOG

W prezentowanym poniżej katalogu umieściliśmy szkło powiększające
dzięki któremu każdy może zobaczyć szczegóły fotografii. Zalecamy wykorzystanie opcji powiększenia na pełen ekran. 

Poniżej prezentujemy Państwu rozmowę autorów 
Jadwigi i Marka Czarneckich 
o projekcie wieloportretowania

(materiał w postaci wideo jest umieszczony po wejściu na wystawę w pierwszej sali - sali wiedeo).


J.Cz. Dzień dobry, witamy wystawie pierwszej w 2023 roku. Wystawa nietypowa, wystawa fotograficzna skupiająca się na ludziach, którzy żyją z pasji i zamieszkują nasz obszar Kujaw i Pomorza. Pomysłodawcą tego projektu i autorem jest Marek (Marek Czarnecki), ja razem z nim współpracuje i pomagałam przy projekcie. Projekt rozpoczął się w 2017 roku, a zakończyliśmy go w roku 2020 ostatnią sesją. Projekt, który dał nam możliwość poznania ludzi ze wszystkich powiatów naszego województwa (kujawsko-pomorskiego), poznaliśmy ludzi, którzy lubią to co robią.  

M.Cz. Wykonują najprzeróżniejsze zawody, mają najprzeróżniejszy status społeczny, co jest związane z zawodami i udało nam się odnaleźć ludzi, którzy robią znaczące rzeczy, którzy zarażają własną pasją dziesiątki i setki innych osób, a przy okazji funkcjonują w ciekawych wnętrzach, ciekawie wykonują swoje zawody i wydaje mi się, że coś takiego może być interesujące dla wszystkich tych którzy zechcą odwiedzić naszą wystawę.   

J.Cz. Projekt jest nietypowy, dlatego że to jeszcze jest fotografia, ale jest to troszeczkę taki zapis filmowy, dlatego że staraliśmy się w jednej przestrzeni, gdzie dana osoba występuje przedstawić ludzi w różnych miejscach lub pełniących różne funkcje w swojej przestrzeni. Projekt nazwaliśmy wieloportretem a pierwsza przygoda z tego typu techniką Marku to Ciebie jeszcze była na filmach żelatynowych, kiedy robiłeś takie doświadczenia.  

M.Cz. Dawno, dawno temu na przełomie tysiącleci kiedy sprowadziliśmy aparat panoramiczny na filmy zwojowe, czyli te o szerokości 6 cm, oznakowywane jako Typ 120 i oprócz tysięcy panoram, które wtedy żeśmy wykonywali w Polsce i poza Polską, w pewnym momencie zacząłem eksperymentować z wielokrotna ekspozycją danej osoby na tej panoramie, były to długie odcinki filmu naświetlane ciągle i zdałem sobie sprawę, że panorama jako taka, nawet w ówczesnej technologii może służyć pokazaniu człowieka wielostronnie i może pokazywać jego zawód czy pasję czy ruch w danej przestrzeni. Było to wyzwanie, dlatego że fotografia panoramiczna na żelatynie polegała na tym, że raz puszczony aparat do wykonywania zdjęcia poruszał się raz wolniej, raz szybciej w zależności od ekspozycji, naświetlał bardzo wąską szczeliną i w zasadzie nie można było ingerować już w ten zapis, dlatego że zmiana czy wyłączenie powodowałoby, że byłby konie kadru, że trzeba by było zaczynać wszystko od początku. Ale wtedy ze znajomymi i ludźmi w różnych krajach zacząłem bawić się w ten sposób, że powstawał scenariusz jak dana osoba, gdzie ma stać, gdzie ma zmieniać swoje położenie, gdzie ma wielokrotnie pojawiać się w kadrze i ten aparat, który obracał się zgodnie ze wskazówkami zegara a ta osoba po każdym ujęciu musiała zatoczyć w przeciwnym kierunku koło i znaleźć się w nowym miejscu. Bardzo mi się to spodobało, czasami trzeba to było kilkakrotnie powtarzać, dlatego że osoba w ten sposób portretowana, w momencie, kiedy musiała wykonać kilka czy kilkanaście czy nawet ponad dwadzieścia takich okręgów na tyle szybko, aby być w miejscu zanim aparat dotrze do tego miejsca. Czasami czegoś nie zdążyła, popełniła błąd. Później żeśmy to analizowali nie widząc oczywiście tego zdjęcia, dlatego że to zdjęcie było na filmie i dopiero po wywołaniu mogliśmy zobaczyć co na nim wyszło. Ale przy wyobraźni, przy oznakowywaniu miejsc w którym osoba powinna być, czasami okazywało się, że dobrze jest powtórzyć, bo coś może być poruszone, nieostre, nie tak. I tak w zasadzie zaczęły się moje wieloportrety, powstało bardzo dużo tego typu fotografii, ale były to eksperymenty. I kiedy weszliśmy w świat cyfrowy, kiedy weszliśmy w świat panoram cyfrowych, wtedy w pewnym momencie postanowiliśmy z Jadwigą wrócić do tych eksperymentów ale już w wykonaniu cyfrowym, kiedy panoramy tworzy się w sposób sekwencyjny i następnie w komputerze istnieje możliwość połączenia ich w jedną panoramę, pousuwania niepotrzebnych pozycji tych ludzi i doprowadzenia do tego, że całość przedstawia jakby tą sytuację zastaną najczęściej w pracowni, w miejscach pracy tych osób i pokazuje jakieś ich czynności czy przebieg pracy czy po prostu przyjemność bycia i wykonywania swojej pracy. 

J.Cz. Ale co najważniejsze, te panoramy łączą dwie rzeczy, zarówno wtedy jak i teraz do końca nie wiemy, jak wyjdzie zdjęcie końcowe, bo to jest praca wg określonego scenariusza. Za każdym razem zarówno wtedy jak i teraz wymaga to wielu prób, żeby osiągnąć efekt, który planowaliśmy w scenariuszu wcześniej założonym. Czyli z mojego punktu widzenia, tak jak patrzyłam jak wtedy bawiłeś się sam na filmach, jak i teraz kiedy pracujemy już w postaci cyfrowej, za każdym razem dopiero w efekcie końcowym odkrywamy jak naprawdę to zdjęcie wychodzi.   

M.Cz. Oczywiście, dlatego wykonując tego typu panoramy robiliśmy nadmiarową ilość zdjęć, były wielokrotne powtórzenia, w przypadku bardzo dużych kontrastów które były na planie i których nie można było skorygować zmianą oświetlenia tworzyliśmy HDR-y czyli naświetlaliśmy każde zdjęcie plus, minus dwa stopnie przysłony i kiedy nie wiedzieliśmy jak dana osoba będzie z sobą współpracowała na tym zdjęciu, gdzie będzie stała, jak będzie sobie przekazywała niektóre elementy, czy wzajemnie sobie pomagała spełniając role czasami bardzo wielu osób, które brały udział w danej pracy, musieliśmy wykonać olbrzymią ilość zdjęć, bardzo często wielokrotnie powtarzać daną pozycję, dane ujęcie. Przewidywać, że te osoby nie mogą stać w jednym miejscu, tylko musi być zachowana odpowiednia perspektywa, w związku z tym przesunięcie o pół metra czy o metr dawało naturalność istnienia tych dwóch osób w kadrze. W momencie, kiedy byśmy te dwie osoby zwrócone w inną stronę umieścili w tym samym miejscu byłoby to oczywiste zafałszowanie i każdy oglądający takie zdjęcie widziałby, że gdzieś ten autor popełniał jakieś błędy.   


J.Cz. Tak, my w trakcie tego nagrania będziemy Państwu pokazywać również zdjęcia o których teraz mówimy, ale dla przykładu byliśmy w jednej z pracowni artysty rzeźbiarza.  

M. Cz. Pana Andrzeja Prokopiuka z Inowrocławia.